josiv prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w kategorii

Orientacja

Dystans całkowity:854.00 km (w terenie 473.00 km; 55.39%)
Czas w ruchu:63:00
Średnia prędkość:13.56 km/h
Maksymalna prędkość:58.00 km/h
Suma podjazdów:8821 m
Suma kalorii:22040 kcal
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:142.33 km i 10h 30m
Więcej statystyk

wybuchowy Bikeorient - dolina warty

  d a n e    w y j a z d u 105.00 km 70.00 km teren 07:30 h Pr.śr.:14.00 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Cube AMS
Sobota, 8 czerwca 2013 | dodano: 02.07.2013

Po relacjach Niewego i Chrisa nie wiele pozostaje mi dopisać, może jedynie swoja wersje Panie władzo.
Z wawy wyruszyliśmy W składzie prawie stałym zabrakło Gora i Radka ale Radka odwiedziliśmy rano i nie wyglądał na gotowy na cokolwiek innego oprócz klina lub drzemki, ale starał się nam życzyć powodzenia, w każdym razie na to wyglądało ze się starał ;)
W takim razie z niewielkim poślizgiem ruszyliśmy toż to cisnęliśmy ostro, ale udało się dojechać w sam raz, na miejscu jako twarze rajdu mogliśmy oświadczyć, ok już jesteśmy, możemy zaczynać :).

Bikeorient rejestracja twarze rajdu © Josiv


Pierwsza skucha, zapomniałem mazaka ( odbiło się to później na jednym przegapionym pnk :( )

Niewe, Chris i ja trzymamy się na początku razem, później to już rożnie.
Robimy, 6-tke, koncepcja 7,10,3 jakoś nie przypada mi do gustu ale już tam się nie wykłócam bo w sumie niewiele do ugrania.

Przy 17 nie wytrzymujemy już tempa Niewego. Przed dwunastka w pierwszym deszczu wychodzi kolejna skucha, nie wziąłem torebki strunowej na mapę, zawsze miałem na wszelki wypadek swoja, w biurze zawodów chyba nie było, albo się za bardzo skupiłem na obklejeniu tekturowej karty.
W świeżutkim błocku mój racing ralph 2.25 (teraz już historyczny) pięknie oblepia się tona błocka, widełki bardzo mu w tym pomagają bo mały prześwit i klops Chris ucieka w oddali, na samej już 12 odchudzam rower kosztem 0PLN o 2-3 kg naprawdę bardzo tanio, chociaż może nie bo czas to pieniądz.

Wspomniana pierwsza i druga skucha sumuje się w pominiecie 13 -ki tak jak u Chrisa przed 15 uświadamia mi to Niewe...
Na piętnastce mokre dojście i długi kawał z buta wzdłuż wału za Chrisem i Niewe, ten Niewe to prowokator zawsze wybiera najgorsze trasy, tak sobie myślę może to taki nie zdeklarowany masochista.

16-tka naprawdę przepiękny staw jest wszystko, spokój, lilie wodne, czysta woda, pomost, it's beautiful.
Pnk.16 bike orient pomost na przepięknym stawie © Josiv


14-tka do tego momentu jadę sam aż tu nagle w jednym miejscu w tym samym czasie spotykamy się jadać z totalnie rożnych kierunków, Ja, Chris, Theli, Niewe wszyscy celując w małą ścieżkę. Zdobywanie pnk naprawdę szybkie parcie na pnk. aby tylko dalej od tych much, każdy miał małe personalne stadko które go wiernie goniło.

19-tka po drodze zostawiam Chrisa na przystanku koło remizy która już wkręca się na sobotnie imprezowe obroty. Dojazd trochę komplikacją bo nie liczyłem odległości na mapie, oszczędził bym z 10 minut, ale teren odpowiadał mapie trochę chodzenia po rowach i pnk znaleziony. Znów przepiękny staw.

Teraz miałem jechać na 11 ale nie wiem dlaczego odbiłem na 20 - fatum.
Chciałem dojechać od południa, odbijam z szosy na gruntówka, nie trochę za późno wracam do szosy i jebuuut psss i kapeć (całość procesu 1 sekunda!) . Z mojej perspektywy nie takie głośne ale działkowicze z okolicy zdecydowanie zwrócili uwagę. Ok flak nic wielkiego ale co to za jebut....? QRA (Quick Reaction Alert - lotn.) wybuchła opona! (w końcu seria wycieniowane evo :/). Jakiś ubity gruz i denko....
Racing ralph evo boom, widać ślady po zipach © Josiv

Pakuje nową dętkę ale co dalej przecież opona roz... co mam pod ręką... słomę. OK pakujemy pompujemy.
Jestem obok dwudziestki, ok to już z buta przez pokrzywy, jakieś rowy dobiłem do 20 od południa i jeszcze qrde jakaś siatka! ehh przerzucam rower przeskakuje 20 moja. Dobra teraz czas jechać, jeszcze dopompowuje i jadę, lipa bąbel wyskoczył obciera o ramę ok no to wolniutko delikatnie do 1 pnk. żywieniowego, coś się tam wymyśli - teraz dla mnie już po wyścigu przełączam się w tryb spokojnej wycieczki :) .

Na 1 najadłem się, dostałem pomoc, nożyk, uwagi, dobrą pompkę, zipy. Załatane kawałkiem butelki PET, rozwaloną dętką i dwoma zipami, naprawdę ok.


Przez to całe zamieszanie głupi zrobiłem bo mogłem jechać przez 4 do 2 a pojechałem z obaw przez oponę (niepotrzebnie) asfaltem. 2- kę przegapiłem w deszczu, znów mapa schowana, jechałem na pamięć trzymając się czerwonego (akurat tutaj jechał inaczej niż mapa. Tym razem uświadomił mi to Chris przy okazji tam nie cichaczem przestraszył że prawie spadłem do rowu :P już mu się kiedyś odwdzięczę. Zrezygnowany machnąłem ręką na 2 chociaż miałem 1 km do niej, spokojnie zrobiłem 5 i 8 wracając na metę z półgodzinnym zapasem.

Wynik w połowie stawki, pierwsza 10 była w zasięgu ręki, no ale jak na fatality na trasie to mogło być gorzej.
Twarze bikeorient na mecie czas dla prasy © Josiv


Później rozdanie nagród, fest grill, ognisko, piwo, kiełbaski, grill, namiot, piwo, ognisko, gitara, piwo, nam....

Następnego dnia oczywiście spływ kajakowy, niestety tym razem kajaki z złomowiska. W skrócie, warta w wysokim stanie, było fajnie.
Spływ kajakowy po bikeoriencie © Josiv


Jak zwykłe cała impreza na PLUS, till next year.
PS.potrzebny był urlop żeby pchnąć ten wpis do publikacji.


Kategoria Orientacja

Harpagan 45

  d a n e    w y j a z d u 183.00 km 100.00 km teren 11:35 h Pr.śr.:15.80 km/h Pr.max:50.00 km/h Temperatura:6.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:800 m Kalorie: 5000 kcal Rower:Cube AMS
Sobota, 20 kwietnia 2013 | dodano: 27.04.2013

Co tutaj owijać w bawełnę od razu przejdę do meritum.
Przyjechaliśmy wcześniej niż zwykle na miejsce jeszcze za dnia w piątek.
(My czyli Ja, Cze i Niewe )Rejestracja poszła sprawnie, zameldowanie w hoteliku też (pomimo że rezerwowaliśmy i jechaliśmy do innego :D ale wyszło na dobre).
Jak zwykle harpagan ma być mocny wiec po przyjeździe Radka z Julią wypiliśmy mnogo piwa na rozgrzewkę...
Start o poranku zadziwiająco w pięknym i słonecznym.
Mapa prosta, z góry odrzuciłem nisko wagowe punkty. Na koniec wyszło sumie że opuściłem 5 pnk... niestety jeden aż o wadze 4 pnk.... przypłaciłem tym 10 pozycji w klasyfikacji, a czasu by starczyło :(

15- Na Pn od startu, nawet nie pamiętam jak tam się dostałem, początki zawsze takie mam na orientach, na zjeździe z pnk, okazało się że mapnik mam źle przykręcony, 10 sekund... na przykręcanie i już po Niewe i Radku nie było śladu. Dalej jadę sam.

3 - dalej na Wsch, prosto szybko, powoli załącza mi się nawigator.

5 - dalej na Wsch, przy torach płyty betonowe, później mostkiem nad torami i przez las .

19 - Na Wsch, na dojeździe asfaltowym na północ mijam Pawała Brudło plus ogon 1 osobowy, grzeje..... później w lesie na maksymalnej szybkości mija mnie peleton, Theli, Niewe,Radek i jeszcze z 4/5 osób, do Brudło mają z minutę, później też tą trasą będę wracał to już będę miał chyba coś z 9 minut w plecy.

11 - na Południe, długi podjazd asfaltem, głupio to poprowadziłem, można było skrócić później podejrzałem na fotach jak ktoś fajnie sobie to wyrysował.

7 - na Pd Wsch. szybko i sprawnie, liczę w drodze statystykę czasową już jestem pól godziny za planem czasowym, w takim razie odpuszczam 6 i jadę na 14.

14 - na pd. W drodze pod geesem spotykam...Niewe i Radka a jak że, wyciągam od nich dwa łyki IsoBronika i jadę dalej, wiem że zaraz mnie dojdą, (tak jak myślałem jechali z 6). Na pnk dojadam baton i dojeżdzają, dalej ciągne z nimi długie przeloty asfaltami, 2 odpuszczamy.

10 - Pd. Ależ cisną, ledwo się mogę utrzymać, krótkie zmiany, nie schodzimy poniżej 35. Samego Pnk nie pamiętam, śmignęliśmy.

18 - Zach. Szybko i sprawnie, też mało pamiętam. Po wyjeździe na asfalt odpadam od nich, nie mogę dłużej zaraz się spalę i później to już będzie tragedia, zwalniam do swojego tempa, ale najpierw trochę odpoczynku lajtowym tempem. I tutaj dojeżdża mnie ekipa Darecki & Co (zwycięzca elblaskiego H42 bodajże). Okazało się że oni tez odpuszczając 4 jada na....

12 - Zach. Suniemy wspólnie, jakoś nie planują tutaj za bardzo pociągów więc tak jedziemy "kupą" w 4-rech. Zawsze to też raźniej. Tutaj pnk podstępny, podobne przecinki i pagórki w lasku możną się naciąć. Ale udaje się wyłapać właściwy zjazd.

20 - Pn Zach, Sprawnie, na dojeździe najtrudniejszy teren jaki był na tym harpie (czyli cały harp prosty) Na 20 zostaliśmy, jak większość, przez miłe dziewczynki podpuszczeni atakiem na mega wejście po 30 metrowej skarpie. 8 odpuszczamy

16 - Pn Wsch. Tutaj trzeba było się wczytać w mapę, w sumie jak dla mnie najwięcej błądzenia, strata 5-10 minut.

17 - Pn Zach Prosto, ale na koniec męczące pchanie pod górę, w lesie bukowym ależ piekły łydy. I tu tutaj był największy błąd tego H. trzeba było uderzyć na 13 i na 9. Niestety 13 odpuściłem, myślałem że zabraknie czasu. :( a by styknęło

9 - Pn Zach, prosto szybko. Odbijam od grupy z zamiarem łyknięcia 1 ki ale w połowie trasy zawracam, nie starczy czasu albo będzie na styk (a by nie starczyło bo wszyscy tam błądzili :/)

Meta 11h:31min. :/ ahh starczyło by czasu na 13 przed 9 tak pozycja 28 a była by 18.

Szczęśliwy na mecie harpaganu No. 45 © Josiv


W sumie jestem zadowolony.
Na mecie chińczyk zjadliwy, a ja jeszcze dopiłem odżywka :)
Na GPS wyszło oczywiście mniej kilometrów.

/1844895

Nie wiem jak to możliwe ale pierwszy popełniłem ten wpis przed Ewą, nie pisze ich dużo, ale Ewa... hmm no co nie tak, chyba brak jej weny, musi przelewać ją w coś ...albo kogoś innnego..oo jak nic ;)


Kategoria Maraton, Orientacja

Dymno 2012 - starcie drugie

  d a n e    w y j a z d u 145.00 km 110.00 km teren 13:00 h Pr.śr.:11.15 km/h Pr.max:37.00 km/h Temperatura:16.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:2853 m Kalorie: 7040 kcal Rower:Cube AMS
Sobota, 12 maja 2012 | dodano: 22.08.2012

Ah mój stary wróg....DyMnO!

Poprzednie Dymno było dla mnie pechowe i nauczyło pokory.
Po pierwsze primo - 3 wielkie arkusze a2 mapy jeszcze przekoszone zmiażdżyły mój turystyczny śmieszni mapniczek z foli na kierownicę gdzie ledwo się mieściło a4. Po drugie primo - urwany hak na ... 25 Km i brak zapasu... pozamiatane.
Właśnie w afekcie po tym wydarzeniu zrobiłem mój super użytkowy, duży, obrotowy hiper-hi-wi-fi mapnik, oraz wożę dodatkowy hak :)

No to lecimy w telegraficznym skrócie:
Tym razem dojaz rano samochodem, godzinę przed startem zaczyna się ulewa.
Odbieramy mapy i od razu wszyscy z boiska startowego wracają do szkoły :) malować szlaczki flamastrem. Organizatorzy nie zawiedli 3 płachty z 35 pnk 1 płachta z zoomem na każdy z pnk. i dodatkowa karteczka z opisem pnk. Oczywiście maluje plan max.

1 minuta od rozdanie map:

3 min od startu, peleton całkiem zbity, całkiem wysoka prędkość ... rysowania:

A rowery czekają:


Tutaj kolejność pnk (początkowych:
35, 17, 33, 18, 21, 19


Po drodze ogólnie szło ok, izobronik torchę podratował, podratowałem też theliego węgielkiem, i resztkami papieru :)
Później jeszcze się na trasie spotkaliśmy, nie wyglądał ciekawie, ale później jak do mety jechaliśmy widać że medykament zaczął działać i nawet żwawo grzaliśmy.
Pamiętam jeszcze dźwięk wyskakującego barku, na szczęście nie mojego.
Ogólnie ok, ale nie byłem zadowolony z mojej niskiej wydajności.

Posiłek regeneracyjny po dymno 2012, żeby wszystkie posiłki były jak ten obiad, a nie widać jeszcze kompociku. Takie pyszne buraczki.... Porównując z mizerną niewielką michą makaronu z kiełbasą Harapagana..... ehhh Panie kucharki też nie żałowały :


Wpis ten powstawał tak z 3 miesiące i uznałem że już dalej go nie ruszę. Miał być jeszcze ambitna mapa online ze skanem i trackiem, ale też czasowo nie wyrobiłem.


Kategoria Orientacja

Harpagan 43 'Goro drafting'

  d a n e    w y j a z d u 183.00 km 100.00 km teren 12:00 h Pr.śr.:15.25 km/h Pr.max:45.00 km/h Temperatura:13.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:5168 m Kalorie: 7000 kcal Rower:Cube AMS
Sobota, 21 kwietnia 2012 | dodano: 23.05.2012

Na tego harpa wyjazd w 4-ech Goro, Niewe, Radek i Ja. Udaje się nam zapakować tym razem do jednego samochodu, myślę że całkiem sprawnie i jeszcze miejsca trochę było.
Na Harap to nie uda się inaczej jak z 2 noclegami, czyli dojazd w piątek wieczorem rejestracja, przygotowanie (zaprawa :) ) i rano start.
Podziękowania dla Niewe za apartamenty rzut kamieniem od stadionu startowego, dosłownie rzut, 10 m max. Tutaj można wstawić historię urabiana urzędniczki z Czarnej wody przez Niewego :) przy okazji zdjęcia i opis u niego.

Rano chłopaki coś się niemrawo zbierają, ja już stoję gotowy przed domkiem i słyszę "3,2,1! Rozdajemy mapy!" a reszta ekipy... w proszku.. :/

Radek od początku jedzie sam. No nie ma strachu udaje się ruszyć w miarę sprawnie. Od razu wtopa jak to na początku :) nie trafiamy na 1 i zmieniamy koncepcje trasy wybieramy 11 i obstaję od razu przy wariancie Rubensowskim czyli bierzemy się tylko za tłuściejsze ... punkty oczywiście :).

Tutaj MAPKA z gpsa:
[wstaw]http://gps.bikebrother.com/mapa.aspx?trasa=19188[wstaw]

Dalej jakoś idzie
17 - Zimno i pada ale nad ładnym i czystym jeziorem.

9 - nie pamiętam, ewidentnie byliśmy

15 - trochę przestrzeliliśmy zjazd, chyba tak z 3 km w sumie...

14 - za leśniczówką skraj polany, tak jak większości zamiast leśną drogą obok uderzamy na przełaj najprościej do widocznych z dala odblaskowych kamizelek. Pierwszy mały posiłek.

16 - przerwa na mostku w czasie dojazdu, a dojeżdzamy idealnie z mapą ale okolica wprowadza w niepewność, w szczególności mega tama bobrza po której się o suchej nodze przechodzimy.
Photo pożyczone od Niewego:


20 - ładna polana i droga akurat ustawiamy się do foty bez zatrzymywania i przez ten manewr nie wjeżdżamy na właściwą drogę, po 3 km się orientujemy (no dobra trochę zawaliłem bo tylko ja miałem jeszcze nie rozmokły ten fragment tandetnej mapy) Wracamy do pnk. Po drodze urywam łańcuch noż k*** nie weim dlaczego mam taki talent. Spinka w ruch i szybko się uwinąłem, tak się przynajmniej starałem. Dalej problemy z trafieniem na 20 ale w końcu poczułem tą czasoprzestrzeń i po mimo oporów Niewego i niepewności Gora naprowadzam ich na pnk.

10 - Znów na dojeździe marnujemy 2 km, znół przezemnie. Do 10 jedzie się szybko, bo za Gorem i na asfalcie. Na 10 mili Panowie kłócą się jak stare małżeństwo "Jaka była umowa!? na skrzyżowaniu w lewo! Jaka byłą umowa..?! mamy polewkę ale w sumie na miejscu nie jesteśmy dłużej niż potrzeba na usłyszenie 2 zdań. Aaaaa Po drodze była przerwa w sklepiku na parówkę bułę i izobronika. Achh po 10 odczuwam że odżyłem naprawdę coś pięknego taka przerwa, nie wiem dlaczego ta kombinacja tak działa, parówka jest po prostu niebem w gębie po izotonikach batonach i żelach.

6 - przeloty leśnymi przecinkami wyasfaltowanymi! Oczywiscie za Gorem 10 km dosłownie chwilka.

18 - Wieża widokowa, trochę dużo dróg mylących po drodze w piaszczystym iglastym lasku, ale trafiamy bez większych problemów. Chłopakai wchodzą na wierzę ja nie mam siły i odpoczywam na ławeczce. Z góry:
Z dołu:


A obok skrzyżowanie piętrowe rzeki i kanału! ot ciekawostka po niemiecka.

12 - Powrót szybki i łatwy asfaltem do głównej drogi. Łapiemy szybką grupę kolarzy na asfalcie, przed 12-ką jest długi odcinek kopnego piachu gdzie zostaję daleko w tyle jeszcze dalej za Niewe, ahh widać jak brakuje nam SIŁY! Goro sobie pewnie poczekał na 12 na nas i na mnie :/

5 - Dojazd za Gorem :) szybko. Na 7-kę już nie mamy czasu, 12 godzin strzeliło jak z bata. I za Gorem jak za lokomotywą w sumie 15 kilo do mety, jesteśmy jakieś 20 minut przed zamknięciem.

Jestem 44, Niewe 43, Goro 42 Jest myślę nieźle.
Radek zaliczył niestety parę minut spóźnienia i pnk. karne ale nawet z tym jest 14! Chociaż wyraźnie tym nie pocieszony.

Jedzenie po maratonie żenujące kluchy z kiełbachą które zjadam wszystkim bo już mi się włączył odkurzacz i nie ma znaczenia jakość jedzenia a ilość.
Na mecie wykłócam się z kierowniczką zeszłorocznego rajdu za błędy w wynikach i dziwne zachowania orgów. Później dekoracja z milionem ulotek i... nareszcie coś wygrałem :) na tomboli! Wracając z restauracji obalamy GŻ a kartonowym domku dopełniamy z Thelim i ChriseM piwami :)

Sponsorem tej wycieczki jest Goro po pierwsze kierowca Gorowozu po drugie jako lokomotywa szosowa we własnej osobie:)


Kategoria Orientacja

MTBO - Maraton terenowy blisko Otwocka (preharp)

  d a n e    w y j a z d u 90.00 km 45.00 km teren 07:00 h Pr.śr.:12.86 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:10.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Cube AMS
Sobota, 14 kwietnia 2012 | dodano: 27.04.2012

Wujek Niewe słusznie prawił, napisz wpis z preharpa przed wyjazdem na Harpa bo zapomnisz. Ehh to jak to szło :/

Mój gdzies tak 5 start w tej imprezie, pierwszy raz tym razem jest w barwach "Puchar Polski w Maratonach Rowerowych na Orientację" PPMRO albo PPwMRnO że jak? O_o
Mam nadzieje że presja, wymagania i tłum nie popsuje tej świetnej imprezy.

Dotarliśmy z Goro i Niewe SKM tak jak to się poprzedniego dnia umówiliśmy, rano od dworca lało i pi...o, w drodze łapiemy Radka.

Uruchamiam gps loggera, później okazuje się że zatrzyma mi się na 3 pnk, skończyła się pamięć bo miałem ustawione logowanie 1 raz na sekundę, ale za to do trzeciego pnk. track mam jak spod żyletki, bez żadnych zaokrągleń.

Rozdanie map, start. Na początku jedziemy razem.
Cel > Pnk 4
Szybko asfaltem, gdzie z kałuży dostaje od samochodu prysznic Goro, pnk. przy świdrze zdobyty prosto, szybko i pewnie.

Cel > Pnk 3
Lekko powrót asfaltem i skręt wymierzony razem z Radkiem zgodnie po odległości.
Później dalej pewnie wybieram skręty i prowadząc wycieczkę pewnie docieram do 3. Czuje że dziś szybciej załączyła mi się nawigacja i jestem mocny.

Cel > Pnk 2
Puszczamy Radka niech jedzie sam opóźniamy go. Za chwilę zostaje sam bo pozostała dwójka wybiera gorszy dojazd na pnk. Na któy znów idealnie nawigująć docieram, o dziwo przed Radkiem, Niewie i Goro przyjechali jak on odjeżdżał.

Cel > Pnk 1
Znów idealnie bez wahania nawiguje i wybieram najlepszą wedle mapy trasę do pnk. Która okazuje się najgorszym możliwym wariantem, finalnie przebiegam przez bagno bez roweru tam i z powrotem w sumie 1 km 400 m Super... na miejscu jak dobiegam właśnie cała trójka N&G&R właśnie odjeżdżają od pnk. i tyle odnośnie całej przewagi.

Cel > Pnk 15
Dojazd szybko i sprawnie, na pnk doganiam N&G, znów jade wedle mapy na zach. oni na czuja na wsch. Cel 10. Oczywiście znów na czuja trzeba było. Następne 600m pokonuję tak z 15/20 minut, mokra glina.... 10 metrów jazdy i cały rower w glinie, waga 20-25 kg, można już go ciągnąć bo koła nie obracają się od gliny.

Cel > Pnk 10
Przy torach, bez problemów

Cel > Pnk 14
Przejazd przez miejscowość Całowanie :) po drodze jak przeskakuję przez rów z wodą gdzie spotykam ropuchę wielkości solidnego pączka obfotografowuje mnie Mavic Chwile później mijam jego drugą połowę.

Cel > Pnk 9
I tutaj zaczęły się schody, posilałem się suszonymi śliwkami, tylko że przeleżały tak z parę miesięcy w szufladzie i były za suche, a tutaj nie zwracałem na to uwagi tylko w suwałem głodny, owszem ciężko się jakoś żuło, później do końca tego żałowałem, zcieło mnie szybko, do końca wyścigu czułem już tylko to śliwki, nie mogłem jeść czy pić nic. Atak na pnk. od północy, zgodnie z mapą lepszy praktycznie oczywiście...gorszy. A tam czysta i fajna rzeczka :)

Cel > Pnk 8
Przejazd przez 50-kę w miejscowości Karpiska, jak miło że orgi zadbali o tirówki aby pilnowały przejazdu dla uczestników wyścigu :)
Dojazd przez miejscowość Bocian, tym razem opłaciło się patrzenie w mapę i ominięcie bagien i rezerwatu :) A w Bocianie natknąłem się na dwa ...żurawie które spłoszyłem.


Przedarłem się na azymut 100m przez podmokłe pole i za wydmą wylądowałem pod Amboną, opis pnk. ambona :) hmm ale nie ma pnk. właśnie obok przejeżdża N&G krzyczą że nie ta i że pareset metrów stąd.

Cel > Pnk 7
Nie wiem jak dotarłem ale żołądek dał o sobie stać i z trudem pokonałem ten króciutki kawałek z powrotem do szosy, a za szosą się pomyliłem i błądziłem w lesie. Ocknąłem się i już sprawnie ale wymęczony docieram na 7 a tam spotykam N&G jakim cudem? tak ...walneli po drodze isobronika :/

Cel > Pnk 13/ albo 5 albo meta?
Chwile jedziemy razem, ale mi uciekają, widzę że już jest po mnie czasu mało, energii jeszcze mniej, przed 13, przy ruinach starego młynu (poznaje po poprzednich edycjach :)) uderzam nasz szosę też znana do mety. Żal tłustej 5 i głupio bo w drodze mijam 4 na wyciągnięcie ręki a robiliśmy ją na początku, głupio.

Na mecie pyszna ciepła grochówka która jest jak balsam na mój żołądek, akurat jem z Nowakami. Później na tyłach myję rower, W między czasie zjawia się reszta paczki Niewe Goro z browarami(dzięki) i Radek.
Na koniec ognicho z kiełbaskami, ketchup musztarda, bułki kiszone ogórki! (HARP się chowa) Pogaduszki. Jest też Theli, brak Kosmy i djk :( Na koniec losowanie dekoracja i tort od otwockiej grupy rowerowej...ah jak smakowicie wygląda niestety nie zostajemy i uciekamy na pociąg.

Miejsce 37 kiepsko, 10 miejsc za N&G przepaść do Radka, przepalenie przed harpem... nie zapowiada się różowo.


Kategoria Orientacja

Harpagan 42 - Elbląg - debiutancki wpiso-start

  d a n e    w y j a z d u 148.00 km 48.00 km teren 11:55 h Pr.śr.:12.42 km/h Pr.max:58.00 km/h Temperatura:5.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: 3000 kcal Rower:Cube AMS
Sobota, 15 października 2011 | dodano: 18.10.2011

Pod presją społeczną ugiąłem się i ten pierwszy wpis popełniam a to od razu zacną imprezą. Co bym tego tylko nie żałował...
Wstępne założenia: frekwencja wpisów będzie średnia, bo po co opisywać dom-praca-praca-dom, będą tylko zawody lub szczególne wydarzenia

Wracając do harpa, dojechaliśmy w piątek z Niewe,Radkiem i Śledziem. W czasie przygotowywania wieczornego isotoników poszło trochę isobroników plus naleweczka dla zdrowotności, generalnie położyliśmy się o 1 na 4 godziny snu :/

Start sprawny, ale jak zwykle na początku moduł nawigacyjny załącza mi się dopiero po jakichś 20 km i tak też było tym razem, więc na 19 nie pomogłem zbytnio. Staliśmy wpatrzeni w mapę w tym lesie przy "podejrzanym dojeździe", zaparowane okulary jak zwykle zawodnicy mijali nas z różnych stron i nikt pnk. na oczy nie widział, aż nasze wątpliwości rozwiał Paweł Brudło i ruszyliśmy za nim :)

Pnk 8.
Na drodzę do pnk. Radek już nam umknął. na samym pnk zostawiłem piękny odlew w błocie o tytule: "lewy profil rowerzysty z plecakiem i rowerem w pozycji postawowej".

Pnk 15.
Po drodze wyłapuje Theli-ego i Prawdopodobnie Chrisa (spotykaliśmy się jeszcze na paru następnych pnk) oraz Śledzia z koleżanką.
15 - kto był i zdobywał od PD-Wsch ten wie że to oznaczało przeprawę w głębokim, błotnistym, dzikim kanionie bez drogi. Z tracka gps ~2km - 55 minut. Uczestnicy tej zabawy: Niewe (powodor :) ) plus ofiary. Na 15 krótkie pogaduszki z eMoniką.
Błoto jak zwykle odebrało swoje czyli siłę i wole walki.

Pnk 16.
Prosto, ładny widoczek.

Pnk 20.
Krótka przechadzka po torach, można było trochę się przebrać (ciężko było dobrać ubranie na ten dzień) zjeść, pogadać. Niewe rozczarowany brakiem pnk. "NA" kamieniu - masochista.

Pnk 10.
Niewe uciekł w drodze do, dopadłem go jeszcze na samym pnk. Błoto, ale przejezdne. 11 i 6 wypadają z planów, zmęczenie.

Pnk 2.
Po drodze mijam garnizon wojsk pancernych, Radzia (jedzie na 11 z 2). Sam dojazd na pnk...błoto, przejezdne. Powrót, ciekawostka w pedale został mi prawy blok z buta, próba przykręcenia kończy się zgubieniem jednej śrubki dalej (strata 7 min, trzeba było od razu jechać nie bawić się) jadę bez prawego wpiętego buta, w ubijakach to jeszcze bardziej nie wygodne.

Pnk 14.
Łapię pociąg, wspólnie jesteśmy szybko na 14. A tam znów 5 min w plecy ale po prostu musiałem ogrzać nogi już było kiepsko. 13-ka wypada z planów czas i duża głębokość pnk. w terenie.

Pnk 3.
Migusiem.

Pnk 17.
Dojazd szosą przez podgórze, piękne sielankowe tereny, niestety tutaj się leniłem, trzeba było cisnąć :/ W Majewie odbijam na pnk, po drodze obszczekują mnie psy, na razie 2 (czyli Niewego jeszcze tutaj nie było :D ). Zjazd na pnk. w życiu bym nie znalazł od tej strony ciężko powiedzieć żeby droga zgadzała się z mapą, ale później patrzeć na track chyba się zgadzała, może to przez zmęczenie?
Powrót, teraz w wiosce już 3 psy, ale cisnąłem szybko więc nie zdarzyły dobiec, znaczy nadal tutaj Niewego nie było :)

Pnk 12.
Droga na PD. od 17-ki niestety taka piaszczysta że trzeba było prowadzić.
Sam pnk. banalny.
I tutaj decyzja czy 18 starczy czasu, jadę z linijka na mapie i liczę, kruca bomba mało czasu. Odpuszczam, później policzyłem, jak bym miał 10 minut więcej zapasu, miałem około 35 to by dało rady ( tak blisko 5pnk wagowych tak blisko...). Nie wiedziałem też że do Elbląga już tylko w dół.
Znów razem w pociągu ekipy Transalp.pl zdrowo tniemy 50 km/h do Elbląga. Zjazd mnie tak zaabsorbował że zapomniałem o 5-ce na asfaltach która przez pól godziny była łatwa do wciągnięcia.

W biurze zawodów okazało się że z czytali mi chipa z błędem, po poprawce będzie jakieś miejsce 60. ehh no a 30-ka była w zasięgu ręki. Next time!

Na koniec:
[wstaw]http://gps.bikebrother.com/mapa.aspx?trasa=18270[wstaw]

Przed i na dekoracji oczywiście pełna integracja z znajomymi bikestatsowiczami.

[tu fota ukradziona od Niewego z hejnałem do 4 potęgi]
(qrde gdzie ja w wawie znajdę za 16 zyli TAAAKĄ michę makaronu?)
Elbląg nocą jest ciekawy, ale ile i gdzie wypiliśmy i przygody po drodze to już materiał na film... urwany.


Kategoria Orientacja