Harpagan 43 'Goro drafting'
d a n e w y j a z d u
183.00 km
100.00 km teren
12:00 h
Pr.śr.:15.25 km/h
Pr.max:45.00 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:5168 m
Kalorie: 7000 kcal
Rower:Cube AMS
Na tego harpa wyjazd w 4-ech Goro, Niewe, Radek i Ja. Udaje się nam zapakować tym razem do jednego samochodu, myślę że całkiem sprawnie i jeszcze miejsca trochę było.
Na Harap to nie uda się inaczej jak z 2 noclegami, czyli dojazd w piątek wieczorem rejestracja, przygotowanie (zaprawa :) ) i rano start.
Podziękowania dla Niewe za apartamenty rzut kamieniem od stadionu startowego, dosłownie rzut, 10 m max. Tutaj można wstawić historię urabiana urzędniczki z Czarnej wody przez Niewego :) przy okazji zdjęcia i opis u niego.
Rano chłopaki coś się niemrawo zbierają, ja już stoję gotowy przed domkiem i słyszę "3,2,1! Rozdajemy mapy!" a reszta ekipy... w proszku.. :/
Radek od początku jedzie sam. No nie ma strachu udaje się ruszyć w miarę sprawnie. Od razu wtopa jak to na początku :) nie trafiamy na 1 i zmieniamy koncepcje trasy wybieramy 11 i obstaję od razu przy wariancie Rubensowskim czyli bierzemy się tylko za tłuściejsze ... punkty oczywiście :).
Tutaj MAPKA z gpsa:
[wstaw]http://gps.bikebrother.com/mapa.aspx?trasa=19188[wstaw]
Dalej jakoś idzie
17 - Zimno i pada ale nad ładnym i czystym jeziorem.
9 - nie pamiętam, ewidentnie byliśmy
15 - trochę przestrzeliliśmy zjazd, chyba tak z 3 km w sumie...
14 - za leśniczówką skraj polany, tak jak większości zamiast leśną drogą obok uderzamy na przełaj najprościej do widocznych z dala odblaskowych kamizelek. Pierwszy mały posiłek.
16 - przerwa na mostku w czasie dojazdu, a dojeżdzamy idealnie z mapą ale okolica wprowadza w niepewność, w szczególności mega tama bobrza po której się o suchej nodze przechodzimy.
Photo pożyczone od Niewego:
20 - ładna polana i droga akurat ustawiamy się do foty bez zatrzymywania i przez ten manewr nie wjeżdżamy na właściwą drogę, po 3 km się orientujemy (no dobra trochę zawaliłem bo tylko ja miałem jeszcze nie rozmokły ten fragment tandetnej mapy) Wracamy do pnk. Po drodze urywam łańcuch noż k*** nie weim dlaczego mam taki talent. Spinka w ruch i szybko się uwinąłem, tak się przynajmniej starałem. Dalej problemy z trafieniem na 20 ale w końcu poczułem tą czasoprzestrzeń i po mimo oporów Niewego i niepewności Gora naprowadzam ich na pnk.
10 - Znów na dojeździe marnujemy 2 km, znół przezemnie. Do 10 jedzie się szybko, bo za Gorem i na asfalcie. Na 10 mili Panowie kłócą się jak stare małżeństwo "Jaka była umowa!? na skrzyżowaniu w lewo! Jaka byłą umowa..?! mamy polewkę ale w sumie na miejscu nie jesteśmy dłużej niż potrzeba na usłyszenie 2 zdań. Aaaaa Po drodze była przerwa w sklepiku na parówkę bułę i izobronika. Achh po 10 odczuwam że odżyłem naprawdę coś pięknego taka przerwa, nie wiem dlaczego ta kombinacja tak działa, parówka jest po prostu niebem w gębie po izotonikach batonach i żelach.
6 - przeloty leśnymi przecinkami wyasfaltowanymi! Oczywiscie za Gorem 10 km dosłownie chwilka.
18 - Wieża widokowa, trochę dużo dróg mylących po drodze w piaszczystym iglastym lasku, ale trafiamy bez większych problemów. Chłopakai wchodzą na wierzę ja nie mam siły i odpoczywam na ławeczce. Z góry:
Z dołu:
A obok skrzyżowanie piętrowe rzeki i kanału! ot ciekawostka po niemiecka.
12 - Powrót szybki i łatwy asfaltem do głównej drogi. Łapiemy szybką grupę kolarzy na asfalcie, przed 12-ką jest długi odcinek kopnego piachu gdzie zostaję daleko w tyle jeszcze dalej za Niewe, ahh widać jak brakuje nam SIŁY! Goro sobie pewnie poczekał na 12 na nas i na mnie :/
5 - Dojazd za Gorem :) szybko. Na 7-kę już nie mamy czasu, 12 godzin strzeliło jak z bata. I za Gorem jak za lokomotywą w sumie 15 kilo do mety, jesteśmy jakieś 20 minut przed zamknięciem.
Jestem 44, Niewe 43, Goro 42 Jest myślę nieźle.
Radek zaliczył niestety parę minut spóźnienia i pnk. karne ale nawet z tym jest 14! Chociaż wyraźnie tym nie pocieszony.
Jedzenie po maratonie żenujące kluchy z kiełbachą które zjadam wszystkim bo już mi się włączył odkurzacz i nie ma znaczenia jakość jedzenia a ilość.
Na mecie wykłócam się z kierowniczką zeszłorocznego rajdu za błędy w wynikach i dziwne zachowania orgów. Później dekoracja z milionem ulotek i... nareszcie coś wygrałem :) na tomboli! Wracając z restauracji obalamy GŻ a kartonowym domku dopełniamy z Thelim i ChriseM piwami :)
Sponsorem tej wycieczki jest Goro po pierwsze kierowca Gorowozu po drugie jako lokomotywa szosowa we własnej osobie:)
Kategoria Orientacja