MTBO - Maraton terenowy blisko Otwocka (preharp)
d a n e w y j a z d u
90.00 km
45.00 km teren
07:00 h
Pr.śr.:12.86 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cube AMS
Wujek Niewe słusznie prawił, napisz wpis z preharpa przed wyjazdem na Harpa bo zapomnisz. Ehh to jak to szło :/
Mój gdzies tak 5 start w tej imprezie, pierwszy raz tym razem jest w barwach "Puchar Polski w Maratonach Rowerowych na Orientację" PPMRO albo PPwMRnO że jak? O_o
Mam nadzieje że presja, wymagania i tłum nie popsuje tej świetnej imprezy.
Dotarliśmy z Goro i Niewe SKM tak jak to się poprzedniego dnia umówiliśmy, rano od dworca lało i pi...o, w drodze łapiemy Radka.
Uruchamiam gps loggera, później okazuje się że zatrzyma mi się na 3 pnk, skończyła się pamięć bo miałem ustawione logowanie 1 raz na sekundę, ale za to do trzeciego pnk. track mam jak spod żyletki, bez żadnych zaokrągleń.
Rozdanie map, start. Na początku jedziemy razem.
Cel > Pnk 4
Szybko asfaltem, gdzie z kałuży dostaje od samochodu prysznic Goro, pnk. przy świdrze zdobyty prosto, szybko i pewnie.
Cel > Pnk 3
Lekko powrót asfaltem i skręt wymierzony razem z Radkiem zgodnie po odległości.
Później dalej pewnie wybieram skręty i prowadząc wycieczkę pewnie docieram do 3. Czuje że dziś szybciej załączyła mi się nawigacja i jestem mocny.
Cel > Pnk 2
Puszczamy Radka niech jedzie sam opóźniamy go. Za chwilę zostaje sam bo pozostała dwójka wybiera gorszy dojazd na pnk. Na któy znów idealnie nawigująć docieram, o dziwo przed Radkiem, Niewie i Goro przyjechali jak on odjeżdżał.
Cel > Pnk 1
Znów idealnie bez wahania nawiguje i wybieram najlepszą wedle mapy trasę do pnk. Która okazuje się najgorszym możliwym wariantem, finalnie przebiegam przez bagno bez roweru tam i z powrotem w sumie 1 km 400 m Super... na miejscu jak dobiegam właśnie cała trójka N&G&R właśnie odjeżdżają od pnk. i tyle odnośnie całej przewagi.
Cel > Pnk 15
Dojazd szybko i sprawnie, na pnk doganiam N&G, znów jade wedle mapy na zach. oni na czuja na wsch. Cel 10. Oczywiście znów na czuja trzeba było. Następne 600m pokonuję tak z 15/20 minut, mokra glina.... 10 metrów jazdy i cały rower w glinie, waga 20-25 kg, można już go ciągnąć bo koła nie obracają się od gliny.
Cel > Pnk 10
Przy torach, bez problemów
Cel > Pnk 14
Przejazd przez miejscowość Całowanie :) po drodze jak przeskakuję przez rów z wodą gdzie spotykam ropuchę wielkości solidnego pączka obfotografowuje mnie Mavic Chwile później mijam jego drugą połowę.
Cel > Pnk 9
I tutaj zaczęły się schody, posilałem się suszonymi śliwkami, tylko że przeleżały tak z parę miesięcy w szufladzie i były za suche, a tutaj nie zwracałem na to uwagi tylko w suwałem głodny, owszem ciężko się jakoś żuło, później do końca tego żałowałem, zcieło mnie szybko, do końca wyścigu czułem już tylko to śliwki, nie mogłem jeść czy pić nic. Atak na pnk. od północy, zgodnie z mapą lepszy praktycznie oczywiście...gorszy. A tam czysta i fajna rzeczka :)
Cel > Pnk 8
Przejazd przez 50-kę w miejscowości Karpiska, jak miło że orgi zadbali o tirówki aby pilnowały przejazdu dla uczestników wyścigu :)
Dojazd przez miejscowość Bocian, tym razem opłaciło się patrzenie w mapę i ominięcie bagien i rezerwatu :) A w Bocianie natknąłem się na dwa ...żurawie które spłoszyłem.
Przedarłem się na azymut 100m przez podmokłe pole i za wydmą wylądowałem pod Amboną, opis pnk. ambona :) hmm ale nie ma pnk. właśnie obok przejeżdża N&G krzyczą że nie ta i że pareset metrów stąd.
Cel > Pnk 7
Nie wiem jak dotarłem ale żołądek dał o sobie stać i z trudem pokonałem ten króciutki kawałek z powrotem do szosy, a za szosą się pomyliłem i błądziłem w lesie. Ocknąłem się i już sprawnie ale wymęczony docieram na 7 a tam spotykam N&G jakim cudem? tak ...walneli po drodze isobronika :/
Cel > Pnk 13/ albo 5 albo meta?
Chwile jedziemy razem, ale mi uciekają, widzę że już jest po mnie czasu mało, energii jeszcze mniej, przed 13, przy ruinach starego młynu (poznaje po poprzednich edycjach :)) uderzam nasz szosę też znana do mety. Żal tłustej 5 i głupio bo w drodze mijam 4 na wyciągnięcie ręki a robiliśmy ją na początku, głupio.
Na mecie pyszna ciepła grochówka która jest jak balsam na mój żołądek, akurat jem z Nowakami. Później na tyłach myję rower, W między czasie zjawia się reszta paczki Niewe Goro z browarami(dzięki) i Radek.
Na koniec ognicho z kiełbaskami, ketchup musztarda, bułki kiszone ogórki! (HARP się chowa) Pogaduszki. Jest też Theli, brak Kosmy i djk :( Na koniec losowanie dekoracja i tort od otwockiej grupy rowerowej...ah jak smakowicie wygląda niestety nie zostajemy i uciekamy na pociąg.
Miejsce 37 kiepsko, 10 miejsc za N&G przepaść do Radka, przepalenie przed harpem... nie zapowiada się różowo.
Kategoria Orientacja